Jesteśmy świeżo po czwartym spotkaniu Lotto Superligi w trwającym od września sezonie. Można powiedzieć, że drużyna zrealizowała dzisiaj plan minimum. SBR Dojlidy Białystok uległy nieznacznie Dartom Bogorii Grodzisk Mazowiecki w długim i bardzo wyrównanym meczu, ale udało nam się wywalczyć cenny punkt.
Bogoria przyjechała do nas w składzie składającym się wyłącznie z Polaków. W zespole ubiegłorocznego mistrza Polski wystąpili dzisiaj Miłosz Redzimski, Marek Badowski i Jakub Stecyszyn. Dojlidy zagrały w identycznym zestawieniu co w trzech poprzednich kolejkach.
Spotkanie w świetnym stylu otworzył Chen Baldwin, pokonując Marka Badowskiego w zaciętym pięciosetowym pojedynku, o którego wyniku zadecydowały zaledwie dwie ostatnie piłki. Wynik na 1:1 wyrównał lider zespołu gości Miłosz Redzimski, pokonując 3:0 Patryka Chojnowskiego. Chociaż każdy z trzech setów tego pojedynku rozstrzygał się w końcówce, to niestety w żadnym z nich Patrykowi nie udało się przełamać rywala w kluczowych momentach. Prowadzenie Dojlid zapewnił Konstantinos Angelakis, pokonując 3:0 w zaledwie 15 minut Jakuba Stecyszyna. Sytuację Bogorii po raz kolejny dzisiejszego dnia poprawił Miłosz Redzimski, wygrywając 3:0 z Chenem Baldwinem. O wyniku całego spotkania zadecydowało starcie Marka Badowskiego z Patrykiem Chojnowskim, z którego zwycięsko wyszedł zawodnik gości.
„Jestem zadowolony z punktu, bo taki był plan przed meczem, ale przebieg spotkania pozostawia sporo do życzenia. Chen Baldwin przyleciał do Polski prosto z turnieju w Omanie i ledwo zdążył na dzisiejszy mecz. Już na samym początku pierwszego pojedynku widziałem w jego grze oznaki zmęczenia – był wolniejszy, zdarzało mu się tracić koncentrację. Całe szczęście, że ostatecznie wygrał z Markiem Badowskim, bo z Miłoszem nie miał dzisiaj nic do powiedzenia.
Zwycięstwo Angelakisa ze Stecyszynem można nazwać formalnością, młodzi zawodnicy bez doświadczenia w grze z obrońcami wysokiej klasy nie mają z nimi praktycznie żadnych szans.
Najbardziej bolą mnie dzisiejsze wyniki Patryka Chojnowskiego. Wiem na ile go stać i widzę, że grał sporo poniżej swojego potencjału. O porażkę z Miłoszem ciężko mieć pretensje, ale w pojedynku z Markiem Badowskim liczyłem na trochę więcej. Zabrakło przede wszystkim własnej inicjatywy. Nie martwię się o to, że ta słabsza dyspozycja Patryka będzie się utrzymywać, ale nie ukrywam, że czekam na jego przebudzenie.” – komentuje menadżer klubu, Piotr Anchim.
Zawodnicy Dojlid są już w drodze na kolejny mecz. Już jutro o 16:00 zmierzą się z wicemistrzem Polski ubiegłego sezonu, KS Dekorglassem Działdowo.